Zarząd Polskiego Towarzystwa Inżynierów Motoryzacji SIMP opracowując plan działalności na 2024 rok, podjął decyzję o zorganizowaniu przez kolegów z Oddziału Regionalnego PTIM SIMP w Bielsku-Białej wyjazdowego zebrania Zarządu Głównego i Komisji Rewizyjnej PTIM SIMP. Zebranie połączone zostało z wyjazdem techniczno-poznawczym, w którym uczestniczyli koledzy z Oddziałów Regionalnych Towarzystwa. Ustalono, że w ramach zorganizowanego wyjazdu techniczno-poznawczego w dniach 6-8 czerwca 2024 roku, członkowie PTIM SIMP będą zwiedzać obiekty techniczne i architektoniczne Górnego Śląska oraz będą mieli możliwość uczestnictwa w seminarium szkoleniowym dot. techniki motoryzacyjnej.

Dwumiesięcznymi przygotowaniami organizacyjnymi z ramienia OR PTIM SIMP w Bielsku-Białej zajmował się kol. Andrzej Suchecki. W przedsięwzięciu uczestniczyło 41 kolegów z Oddziałów Regionalnych, w tym Bielsko-Biała, Gdańsk, Kalisz, Lublin, Łódź, Olsztyn, Piotrków Trybunalski, Sieradz i Tarnów.

Pierwszym punktem przewidzianym w programie organizowanego wyjazdu dla członków PTIMP SIMP był pobyt w Zakładzie w Tychach wchodzący w skład firmy FIAT CHRYSLER AUTOMOBILES Poland Sp. z o.o. Na miejscu przywitali nas mgr inż. Tomasz Gębka, dyrektor oraz kierownicza kadra techniczna Zakładu.

W tym miejscu należy wspomnieć, że w styczniu 2021 roku, w wyniku fuzji włoskoamerykańskiej spółki Fiat Chrysler Automobiles z francuską spółką Groupe PSA, powstał nowy koncern motoryzacyjny Stellantis, stając się czwartym co do wielkości koncernem motoryzacyjnym na świecie. Pod szyldem Stellantis znalazło się aż kilkanaście marek: Abarth, Alfa Romeo, Chrysler, Citroen, Dodge, DS, Fiat, Jeep, Lancia, Maserati, Opel, Peugeot, Ram i Vauxhall. Efektem połączenia spółek jest m.in. wykorzystanie francuskiej platformy CMP do budowy nowych modeli, takich marek jak Alfa Romeo, Fiat i Jeep. Nazwa „Stellantis”, nie kojarząca się z branżą motoryzacyjną pochodzi od łacińskiego czasownika „stello”, oznaczającego „rozjaśniać gwiazdami”, co ma podkreślać połączenie legendarnych marek motoryzacyjnych.

Dalej, tego samego dnia odbyło się seminarium szkoleniowe, w ramach którego mgr inż. Tomasz Gębka, dyrektor Zakładu wygłosił wykład pt. „Potencjał produkcyjny firmy FCA Zakład w Tychach oraz perspektywy jego rozwoju i trendy w motoryzacji”.

Kolejnym realizowanym punktem spotkania był referat pt. „Światowe trendy w rozwoju konstrukcji samochodów osobowych po przyjęciu normy EURO 7 i Fit for 55 oraz planowanych norm US TIER 4 i China 7”, który wygłosił kol. dr inż. Piotr Bielaczyc, wiceprezes Zarządu PTIM SIMP, pracownik Instytutu Badań i Rozwoju Motoryzacji BOSMAL w BielskuBiałej.

Po krótkiej przerwie kawowej, zgodnie z planem nastąpił podział uczestników na dwie grupy, którzy przemieścili się do hal produkcyjnych, zapewnionymi przez organizatora naszego pobytu samochodami marki Jeep Avenger, wyprodukowanymi w tutejszym zakładzie.

Na miejscu, na terenie hal produkcyjnych Kierownicy Wydziałów Spawalni i Montażu zaprezentowali technologię wytwarzania nadwozi i montażu pojazdów samochodowych produkowanych.

Na zdjęciu członkowie PTIM SMP w FCA Poland Zakład W Tychach

Na zakończenie wizyty, mgr inż. Tomasz Gębka, dyrektor podsumował w kilku słowach pobyt z firmie FCA Zakład w Tychach, a następnie kol. mgr inż. Piotr Gębiś, prezes PTIM SIMP przekazał zarówno w swoim imieniu, jak też prof. dr hab. inż. Tomasza Chmielewskiego, prezesa SIMP dyplom z podziękowaniami za umożliwienie zwiedzenia zakładu oraz zaprezentowania najnowocześniejszych procesów produkcyjno montażowych samochodów.

Po wspólnym pamiątkowym zdjęciu, udaliśmy się do Tyskich Browarów Książęcych, które stanowią ważną część historii Śląska od prawie 400 lat, a czas ich rozkwitu przypada na przełom XIX i XX wieku. To perła architektury regionu, a zarazem nowoczesny browar.

Na zdjęciu uczestnicy podczas zwiedzania Tyskich Browarów Książęcych

Piwo warzone jest w Tyskich Browarów Książęcych nieprzerwanie od 1629 roku, co oznacza, że jest to jeden z najstarszych browarów w Polsce. Tyskie Browary Książęce powstały z inicjatywy rodu Promnitzów, który również pojawia się w historii Zamku w Pszczynie. Zwiedzanie browaru zakończyliśmy w pubie, gdzie w ramach biletu wstępu wypiliśmy po kuflu pysznego, schłodzonego, świeżo uwarzonego, niepasteryzowanego piwa Tyskie Gronie.

Na nocleg udaliśmy się do XVIII-wiecznej Książęcej Bażantarni w Porębie k. Pszczyny, jednej z najcenniejszych i najpiękniejszych obiektów tego typu w regionie Śląska, będącej niegdyś miejscem zabaw i przyjęć książąt Pszczyńskich.

Drugi dzień pobytu na Górnym Śląsku rozpoczęliśmy od przyjazdu do Zabrza i zwiedzania unikatowej w skali Europy, nieczynnej kopalni węgla kamiennego Guido funkcjonującej aktualnie jako Muzeum Górnictwa. I tak, po przeprowadzonym przez przewodnika, krótkim instruktażu dotyczącym bezpiecznego poruszania się po terenie kopalni oraz wyposażeniu nas w kaski ochronne i latarki, zjechaliśmy w podziemia oryginalną szolą górniczą (windą), gdzie czekał na nas labirynt górniczych korytarzy. Podczas zwiedzania dowiedzieliśmy się m. in. jakie narzędzia były niezbędne górnikom podczas pracy, od kiedy pracowali oni w specjalnych maskach, jak kontrolowano bezpieczeństwo w kopalni oraz w jaki sposób sprawdzano, czy wszyscy górnicy po pracy wyszli na powierzchnię. Dowiedzieliśmy się i zobaczyliśmy „na własne oczy” jak wyglądała dawniej oraz obecnie praca górników w podziemiach. Poznaliśmy techniki wydobycia i zabezpieczania kopalń od XIX wieku do czasów współczesnych. Pod ziemią spotkaliśmy też wirtualnego sławnego założyciela kopalni, Guido Henkel von Donnersmarck, który opowiedział nam historię swojego życia oraz o założeniu kopalni Guido w roku 1855. Postać założyciela ukazywała się wśród ciemnych korytarzy kopalni, co sprawiało niesamowite wrażenie.

Jednocześnie, ogromne wrażenie wywarły na nas pokazy pracy kombajnów górniczych. Pierwszy, który zobaczyliśmy był kombajn chodnikowy AM-50, którego widoku i dźwięku nie da się zapomnieć. Od 1974 roku kombajny AM-50 produkowała austriacka firma Vöest Alpine, a od 1976 roku, w wyniku kooperacji polskiej firmy REMAG oraz austriackiego producenta rozpoczęto licencyjną produkcję modelu AM-50p. Po wygaśnięciu licencji, tj. od 1985 roku
firma REMAG modernizowała kombajn aż do momentu powstania w 1995 roku całkowicie polskiej konstrukcji, nowoczesnego kombajnu górniczego KR-150. Najnowsze maszyny katowickiej spółki to trzy kombajny: lekki R-120, średni R-130 oraz ciężki R-200. Wyposażenie standardowe kombajnu AM-50 pozwala na drążenie chodników w węglach i skałach o wytrzymałości na ściskanie do 100 MPa. Maszyna umożliwia wykonanie chodnika o wymiarach 480 x 375 cm z jednego ustawienia. Ponadto kombajn ten daje możliwość na osiągnięcie dowolnego kształtu przekroju chodnika. Wykonanie ognioszczelne ułatwia pracę w kopalniach metanowych o stopniu niebezpieczeństwa „c”. Kombajn zasilany jest prądem elektrycznym o napięciu 500 V, gdzie źródłem jest przenośna stacja transformatorowa. Kombajn posiada 6 silników, w tym: silnik organu urabiającego (chłodzony wodą w obiegu zamkniętym) – 100 kW, silnik układu hydraulicznego – 11 kW; dwa silniki przenośnika zgrzebłowego i ładowarki – 22 kW, dwa silniki gąsienic – 22 kW. Masa kombajnu wynosi ok. 25 ton, którego części górnicy musieli przetransportować i zmontować na przodku.

Drugim prezentowanym obiektem był pokaz pracy kombajnu ścianowego KSW- 475/2BP wyprodukowanego przez Zabrzańskie Zakłady Mechaniczne. W przeciwieństwie do kombajnu chodnikowego nie jest on pojazdem gąsienicowym, lecz porusza się po specjalnej konstrukcji przenośnika zgrzebłowego.

Na zdjęciu zwiedzający przy kombajnie ścianowym w Kopalni Guido w Zabrzu

Kombajn ten składa się z podłużnego kadłuba wyposażonego w dwa ruchome ramiona, z których każde zaopatrzone jest w obrotowy organ skrawający, napędzany silnikiem o dużej mocy. Kombajn przeznaczony jest do dwukierunkowego mechanicznego urabiania i ładowania węgla w ścianowym systemie eksploatacji bezwnękowej na przenośnik ścianowy w systemie bezcięgnowym. Kombajn zasilany jest prądem elektrycznym o napięci 1000 V, moc jego silników elektrycznych to 475 kW. Natomiast jego masa wynosi około 49 ton, a długość ok. 10,5 m.

Wracając do historii, początek działalności kopalni Guido datuje się na 1855 rok. Nazwę kopalnia otrzymuje na cześć założyciela, księcia Guido Henckela von Donnersmarcka (1830÷1916). Kopalnia powstała, aby zaopatrywać pobliski młyn Donnersmarck w węgiel. W czasie, gdy węgiel zaczął się wyczerpywać, kopalnia służyła do odwadniania okolicznych kopalń aż do okresu tuż po II wojnie światowej, kiedy to w 1945 roku kopalnię nazwano Kopalnią Węgla Kamiennego „Makoszowy”, a rejon dawnej kopalni „Guido” stracił na znaczeniu. Do ponownego ożywienia doszło w 1967 roku, kiedy utworzono Kopalnię Doświadczalną Węgla Kamiennego „M-300”, w której testowano nowe urządzenia i maszyny górnicze, dostarczając przy tym na powierzchnię niewielką ilość węgla z wydobycia. Później, w 1982 roku na poziomie 170 został utworzony Skansen Górniczy Guido, udostępniony do zwiedzania i wpisany do rejestru zabytków. W 2000 roku „na fali obniżania”, za wszelką cenę kosztów w przemyśle węglowym, przystąpiono do demontażu unikatowej, podziemnej kopalni, którą można było zwiedzać. Jednakże, zaangażowanie wielu instytucji, a przede wszystkim samorządu miejskiego Zabrza, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego oraz osób prywatnych przyczyniło się do zatrzymania działań likwidatorskich i utworzenia w 2007 roku Zabytkowej Kopalni „Guido” jako samodzielnej instytucji kultury Miasta Zabrze i Województwa Śląskiego.

Obecnie Kopalnia Guido jest częścią Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu, a zwiedzanie obiektu możliwe jest na trzech poziomach, w tym 170 metrów, 320 metrów i 355 metrów pod powierzchnią.

Drugą część godzinnej trasy do zwiedzania pokonaliśmy elektryczną kolejką podwieszaną. Spacer kopalnianymi chodnikami zakończyliśmy w Pubie 320, w którym wspólnie z kolegami raczyliśmy się smacznym piwem „jak górnik po szychcie”.

Na zdjęciu: Wspólnie „po szychcie” w Pubie 320 w Kopalni Guido

Po wyjeździe na powierzchnię, udaliśmy się wynajętym na ten dzień autobusem do Muzeum Śląskiego w Katowicach, znajdującego się na terenie dawnej Kopalni Węgla Kamiennego „Katowice”, gdzie wraz z innymi powstającymi tutaj instytucjami tworzy Strefę Kultury, nowe centrum życia kulturalnego miasta. Nowoczesna konstrukcja zaprojektowana przez austriacką pracownię Riegler Riewe Architekten z Grazu zakłada maksymalne wykorzystanie przestrzeni znajdującej się pod powierzchnią ziemi, a tym samym niewielką ingerencję w poprzemysłowy krajobraz.

W muzeum w Dziale Plastyki Nieprofesjonalnej zajmującym się badaniem niezawodowych środowisk twórczych mieliśmy okazję podziwiać m. in. twórczość współczesnych artystów amatorów z tzw. Grupy Janowskiej.

Kolekcja muzealna ilustruje oryginalność i specyfikę sztuki nieprofesjonalnej na Śląsku, przede wszystkim w szerokim kontekście kulturowym i tożsamościowym, ale także z punktu widzenia estetycznego i artystycznego. W muzeum zapoznaliśmy się również z dość burzliwą historią Górnego Śląska od czasów Piastów po dziś. 

Na zdjęciu obraz „Bez tytułu, olejny na płótnie” Ludwik Holesz (1921-1999) – Grupa Janowska

Na zakończenie dnia skierowaliśmy się w kierunku osiedla Nikiszowiec, gdzie spotkaliśmy się z sympatyczną Panią Asią, która podczas dwugodzinnego spaceru oprowadziła nas po górniczym osiedlu, przybliżając historię architektonicznej perły budownictwa społecznego Górnego Śląska. Pani Asia od kilku lat mieszka na Nikiszowcu, obecnie jest w trakcie pisania pracy doktorskiej o tym obiekcie.

W tym momencie należałoby podkreślić, że górnośląscy przemysłowcy mieli na uwadze pracowników swoich fabryk i kopalni. Wiedzieli, że ten, kto nie musi troszczyć się o dach nad głową, pracuje wydajniej. Kierując się tą myślą, inwestowali w budowę nowych osiedli robotniczych. Projekty pochodziły z najlepszych pracowni architektonicznych. Dzięki nim, nowe obiekty były nie tylko funkcjonalne, ale także stanowiły przykład ciekawych rozwiązań, odwołujących się m.in. do koncepcji miast ogrodów. Właśnie takim przykładem było sąsiadujące z Nikiszowcem osiedle Giszowiec, wybudowane w latach 1907-1910, przeznaczone dla górników zatrudnionych w nowo powstałej kopalni “Giesche” (obecnie „Wieczorek”). Osiedle zajmowało parcelę o wymiarach 800 na 1200 metrów. Jego budowa była przedsięwzięciem pionierskim. Obiekt odbiegał bowiem architekturą i rozwiązaniem urbanistycznym od typowych osiedli górniczych tego okresu. Zaprojektowanie i wybudowanie osiedla zlecono architektom Jerzemu i Emilowi Zillmannom z Charlletenburga koło Berlina, którzy zaprojektowali dzielnicę mieszkaniową, wzorując się na idei miasta ogrodu, z kolei twórcą którego był angielski urbanista Sir Ebenezer Howard. Osiedle to nosiło początkowo niemiecką nazwę Gieschewald i miało służyć niemieckim górnikom sprowadzonym z centralnych Niemiec, którzy jednak szybko opuścili obcy im etnicznie Górny Śląsk. Giszowiec powstał na terenach leśnych gminy Janów. Przed I wojną światową na terenie osiedla prowadziły działalność liczne organizacje polityczne i kulturalne, które w tych trudnych czasach próbowały organizować ożywioną działalność i krzewić polskość. Po klęsce Niemiec w trakcie I wojny światowej, większość mieszkańców Giszowca oczekiwała na przyłączenie Górnego Śląska do Polski i prowadziła różnego rodzaju działalność patriotyczną. W czasie trzech powstań śląskich w latach 1919- 1921, mieszkańcy Giszowca walczyli o przyłączenie Górnego Śląska do odrodzonego państwa polskiego. Dwunastu bojowników z Giszowca poległo w walkach powstańczych o przynależność ziemi śląskiej do Polski. W dniu 20 marca 1921 roku przeprowadzono na Górnym Śląsku plebiscyt, w którym mieszkańcy Giszowca i Nikiszowca, wśród uprawnionych do głosowania 4288 osób, głosowały 4222 osoby, w tym za przyłączeniem ziemi śląskiej do Polski opowiedziało się 3 056 osób. Giszowiec znalazł się w granicach II Rzeczypospolitej w czerwcu 1922 roku. W okresie międzywojennym górnicy rozczarowani pogarszającymi się warunkami życiowymi protestowali przeciwko redukcjom i obniżce płac. W marcu 1937 roku w kopalni Giesche wybuchł strajk, który był ostatnim poważnym wystąpieniem górnośląskich robotników przed upadkiem II Rzeczypospolitej. Dnia 4 września 1939 roku w wyniku inwazji wojsk hitlerowskich na Polskę, Giszowiec znalazł się pod okupacją niemiecką. Okupanci rozpoczęli prześladowania polskich patriotów. Likwidowano wszelkie ślady polskości. Okupanci wywieźli książki z polskich bibliotek, zrywali i niszczyli polskie napisy, symbole i godła narodowe. W czasie wojny w willi na Giszowcu mieszkał Fritz Bracht – gauleiter (z niem. naczelnik okręgu) i nadprezydent Górnego Śląska. Po upływie ponad pięciu lat, rankiem 27 stycznia 1945 roku Giszowiec wraz z Katowicami został wyzwolony spod okupacji. W 1960 roku Giszowiec został dzielnicą Katowic. Znaczącym wydarzeniem mającym wpływ na dzieje Giszowca było rozpoczęcie w 1964 roku wydobycia węgla w nowej kopalni Staszic, którą zlokalizowano w pobliżu osiedla. Aby zapewnić mieszkania dla coraz większej grupy górników, w 1969 roku zapadła decyzja o wyburzeniu zabytkowego Giszowca i postawieniu na jego miejscu Osiedla Stanisława Staszica, złożonego z 10-piętrowych wieżowców.

Po protestach i decyzjach konserwatora zabytków z lat 1978 i 1987 o wpisaniu układu urbanistyczno-przestrzennego Giszowca do rejestru zabytków województwa katowickiego, wyburzenia przerwano. Decyzja ta uchroniła zaledwie jedną trzecią zabytkowego osiedla przed całkowitym zniszczeniem. Wyburzanie unikalnych domków górniczych w latach 70. stało się głównym tematem filmu „Paciorki jednego różańca” w reżyserii Kazimierza Kutza. 

Na zdjęciu uczestnicy na terenie osiedla Nikiszowiec w Katowicach

Rozwój koncernu górniczohutniczego Georg von Giesches Erben na początku XX wieku i potrzeby mieszkaniowe robotników przyczyniły się do tego, że twórcy zabudowy Giszowca, dostają zadanie zaprojektowania na obszarze 20 hektarów nowego osiedla, dla około 5000 górników i urzędników kopalni Giesche. W ten sposób, w latach 1907-1917 wybudowano osiedle Nikiszowiec, o zwartej, blokowej zabudowie o miejskim charakterze. Centralnym punktem układu urbanistycznego osiedla był wydłużony plac Wyzwolenia. Przy nim ulokowano najważniejsze budynki usługowe, w tym sklepy tzw. konzumy, szkołę, pralnię z suszarnią i łaźnią, a także monumentalny kościół pw. św. Anny, restaurację oraz posterunek policji. Na południe od placu Wyzwolenia i ulicy Janowskiej znajduje się zabudowa mieszkaniowa podzielona na kwartały. W Nikiszowcu wybudowano trzykondygnacyjne ceglane bloki, tworzące czworoboki z wewnętrznymi dziedzińcami, na których mieszkańcy mieli do dyspozycji chlewiki, komórki i piece do wypieku chleba. W efekcie, powstało dziewięć takich budynków połączonych przewiązkami. Uwagę zwracają, zaprojektowane przez Zillmannów urozmaicone detale architektoniczne, zdobiące wszystkie gmachy. Od 2008 roku czynione były starania, aby Nikiszowiec uznano zabytkiem. Rozporządzeniem Prezydenta RP osiedle zostało uznane za Pomnik Historii w 2011 roku.

Po zwiedzaniu, wieczorem po obiadokolacji odbyło się otwarte zebranie zarządu PTIM SIMP, podczas którego omówiono m.in. bieżącą i przyszłą działalność PTIM SIMP z pokreśleniem znaczącej roli Oddziałów Regionalnych PTIM SIMP oraz ich współpracy z macierzystymi Oddziałami SIMP.

Na zdjęciu uczestnicy zebrania PTIM SIMP w Książęcej Bażantarni

Podczas spotkania podjęto również temat dotyczący aktualizacji stanów ewidencyjnych członków PTIM SIMP oraz powołania kolejnych Oddziałów Regionalnych Towarzystwa. Na koniec zebrania koledzy z OR PTIM SIMP przy Oddziale SIMP w Olsztynie na czele z kol. Antonim Patkowskim, wręczyli wszystkim uczestnikom publikację o tematyce motoryzacyjnej pt. „Piękne Klasyki na Warmii”. Podkreślenia wymaga fakt, że nasi koledzy z Oddziałów Olsztyna i Gdańska, pokonali odległość ponad 500 km, aby dołączyć do nas i uczestniczyć we wspólnym wyjeździe.

Na zakończenie wieczornego spotkania kol. Piotr Gębiś, prezes PTIM SIMP wręczył wszystkim certyfikaty uczestnictwa w seminarium szkoleniowym.

Po pobycie w Książęcej Bażantarni, w sobotnie przedpołudnie udaliśmy się na zwiedzanie Zamku w Pszczynie, a w istocie Pałacu, w którym zachowało się około 80% oryginalnego wyposażenia wnętrz z przełomu wieków XIX/XX.

Zamek w Pszczynie zupełnie nie przypomina wyobrażeń jakie o zamku ma wiele osób, a tym bardziej, jak mógł wyglądać dziesięć wieków temu. Początki zamku sięgają XI wieku. W tamtych czasach obiekt stanowił bardziej strażnicę, w niczym nieprzypominającą klasycznego zamku. XI wiek to czas panowania i rozwijania się na ziemiach polskich rodu Piastów. Książęta piastowscy sprawujący władzę nad terenem dzisiejszej Pszczyny, postanowili wznieść gród, strażnicę, strzegącą szlaku handlowego łączącego Morawy z Rusią Kijowską.

Później, w początkach XVI wieku zamkiem władali książęta cieszyńscy. Niestety, kłopoty finansowe właścicieli, zmusiły ich do sprzedaży zamku. Nowym właścicielem został możnowładca węgierski Aleks Thurzo. Od tego momentu, zakończyła się historia zamku związana z rodem Piastów. Kolejne losy zamku związane są z nowym właścicielem wywodzącym się ze szlacheckiego rodu Promnitzów z Dolnego Śląska, „w rękach” którego zamek znajduje się aż do 1765 roku. Co więcej, drugą rolą pierwszego grodu była funkcja myśliwska, która towarzyszyła zamkowi, a późniejszemu pałacowi aż do XX wieku. Należy wspomnieć, że za czasów rodu Promnitzów zamek w Pszczynie przeszedł gruntowną przebudowę. W wyniku zmian, dotychczasowy gotycki zamek obronny zmienił się w renesansową siedzibę magnacką, tracąc zupełnie swoje walory obronne.

Na zdjęciu koledzy z OR PTIM SIMP Kalisz i Lublin w Zamku w Pszczynie

Jak to zwykle w rodzinach możnowładców bywa, po wygaśnięciu jednej linii rodowej pojawiała się kolejna, nowa przejmująca zazwyczaj majątek poprzedniego rodu. Tym sposobem pałac w Pszczynie dostał się w ręce książąt Hochberg von Pless, którzy podobnie jak poprzednicy przebudowali pałac.

XX wiek w historii pałacu w Pszczynie to burzliwe lata przypadające na okres I wojny światowej. W tym czasie, w pałacu w Pszczynie mieściła się Wielka Kwatera Główna armii niemieckiej. Wielka Kwatera była naczelnym organem dowódczo-sztabowego Cesarza Niemieckiego. Podczas I wojny światowej w pałacu rezydował cesarz Wilhelm II, podejmując w jego murach wiele istotnych dla przebiegu wojny decyzji. Zakończenie I wojny światowej oraz odzyskanie przez Polskę niepodległości sprawiło, że Pszczyna, a wraz z nią pałac, znalazły się w obszarze granic Polski. O przyłączeniu Pszczyny zadecydował plebiscyt przeprowadzony po III powstaniu śląskim. W czasie II wojny światowej zamek nie został naruszony ani w żaden sposób zniszczony czy ograbiony. Później, po wkroczeniu Armii Czerwonej do Pszczyny w lutym 1945 roku w zamku umieszczono szpital. Pomimo to, zamek, jego wyposażenie, w tym olbrzymie kryształowe lustra, ocalały. Fakt, że zamek nie został ogołocony przez wojsko radzieckie oraz rozkradziony przez powojennych szabrowników wywołuje zdziwienie wielu osób. Pałac ocalał, a po zakończeniu działań wojennych postanowiono urządzić w nim muzeum, które otwarto w pierwszą rocznicę zakończenia II wojny światowej. Ekspozycje muzealne w zamku w Pszczynie zajmują wszystkie kondygnacje budowli, oprócz III piętra (strychu), gdzie znajdują się m.in. pracownie konserwatorskie. Obok głównej ekspozycji na parterze I i II piętrze, zwiedzaliśmy również piwnice, w których mieści się m.in. zbrojownia.

Pod koniec pobytu w Pszczynie w okolicach pory obiadowej, skorzystaliśmy z miejscowej szerokiej oferty gastronomicznej przed udaniem się w drogę powrotną do domów.

Przedstawiając obszernie relację z naszego trzydniowego wyjazdu techniczno-poznawczego, obcowania ze współczesnością oraz historycznymi obiektami technicznymi i architektonicznymi, moim celem było pokazać Czytelnikom Wiadomości SIMP pewną tylko „namiastkę” tego, co oferuje Górny Śląsk i Ziemia Pszczyńska oraz zachęcić do odwiedzenia ciekawego regionu Polski w rozpoczynającym się sezonie wypoczynkowym. 

Autor opracowania i zdjęć:
mgr inż. Paweł Wojewoda
Prezes OR PTIM SIMP w Kaliszu